Jeżeli masz jakieś materiały, które powinny Twoim zdaniem znaleźć się na tej stronie - wyślij je do nas. Uzupełnij dane
|
Napisz email do redakcji |
Jak dodać nowe zdjęcia?
Komentarze: ⇵
Sekcja komentarzy służy wymianie informacji, poglądów, oraz innych informacji pomiędzy użytkownikami Bazy.
Prezentowane tutaj wypowiedzi należą bezpośrednio do ich autorów i nie stanowią treści informacyjnej tej strony.
[pokaż/ukryj starsze ⇅]
#1
Łukasz Kiąca
(2017-05-09 07:34:44)
Film z przejazdu pociągiem specjalnym 77201 na odcinku Rawicz - Miejska Górka. Widok z kabiny lokomotywy. Skład żółto-niebieskich "piętrusów" ciągnięty był przez lokomotywę SU45-116. https://www.youtube.…
#2
Łukasz Kiąca
(2017-08-28 07:51:03)
Film prezentujący wyjazd lokomotywy 6Dg z pociągiem zdawczym ze stacji Legnica Północ do elektrociepłowni niedaleko stacji Pątnów Legnicki. https://www.youtube.…
Linia na odc. Kobylin - Rawicz jest wpisana do wykazu odcinków linii stanowiących infrastrukturę nieczynną PLK S.A na poz. 90 i 91 https://www.plk-sa.p…
#5(odp. na #4)
Adolf Nowak de Piaskowski
(2020-08-05 11:52:45)
Na razie chyba nic nie jeździ, gdyż tory do cukrowni w Górce na przejeździe w jej pobliżu oraz całej okolicy zardzewiałe i zarośnięte. Chociaż krewniak zeznał, że niby węgiel wożą ale to chyba pomyłka.
#6
Łukasz Kiąca
(2020-09-12 07:42:05)
Prace manewrowe na bocznicy Terminalu Asfaltów Drogowych TOTAL w Ścinawie. https://www.youtube.…
#7(odp. na #6)
Adolf Nowak de Piaskowski
(2020-09-20 15:33:53)
Ta linia służyła do początku l. 90-tych jako transportowa dla Grupy Wojsk Radzieckich skoncentrowanych w Legnicy oraz okolicy.
Dzięki niej transporty wojskowe omijały duże węzły w okolicy jak Wrocław i jechały krętą trasą przez wioski.
#8(odp. na #7)
Łukasz Kiąca
(2020-10-09 01:44:48)
Też o tym słyszałem. Jednak z tego, co wiem, to linia ta była już w tamtych latach w złym stanie technicznym, niedoinwestowana, o nawierzchni i geometrii (ciasne łuki) niedopasowanej do prowadzenia ruchu ciężkimi i długimi lokomotywami jak Ty2 czy ST44. Podobno zdarzały się tam częste wykolejenia. Na linii początkowo pracowały pruskie tendrzaki T3, a później ELNA 2 i ELNA 4, o masie całkowitej od 40 do 56 T. I pomyśleć, że na 2005 r planowana była elektryfikacja linii Legnica - Rawicz.
#9(odp. na #8)
Adolf Nowak de Piaskowski
(2020-10-09 20:03:29)
Kiedyś ten odcinek miałby pewnie jeszcze znaczenie zapasowe dla bezpośrednich towarów do portów w 3-mieście.
Ale teraz ze Zagłębia Legnicko-Głogowskiego wszystko wywożą przez Szczecin.
#10
Miejska Górka
(2021-01-09 17:07:55)
Linia kolejowa Rawicz - Miejska Górka jest cały czas eksploatowana (ruch towarowy do cukrowni Miejska Górka).
#11
Andrzej Budzis
(2021-02-06 12:16:44)
Pamiętam jak pociąg do Brześcia i Moskwy stał przed odjazdem na stacji Legnica Północna. Przy nim grupy ludzi, u których widać było duże ilości bagażu. Oficerowie, żołnierze i ich rodziny żegnali Legnicę. Odprowadzało ich wiele osób. Mężczyźni palili papierosy. Dużo dzieci. Żegnali się z Legnicą i swoimi przyjaciółmi. I radość, i smutek był widoczny na ich twarzach. Takiej atmosfery, takiej możliwości przywozu bagażu na małych ciężarówkach nie uzyskano by na stacji Legnica. Przy stacji Legnica Północna nie było takiego ruchu Polaków. Domy w kierunku Kaczawy zamieszkiwali obywatele Związku Radzieckiego. Była swojska ziemia pożegnań. Według mnie, to było przyczyną odjazdu "radzieckiej" części pociągu z małej stacji i połączenia jej w Rawiczu z "polskim" składem, który w tym czasie zmierzał do. Rawicza przez Wrocław
#12
wasiukibic
(2021-02-06 12:42:31)
Przepraszam z góry, że być może urażę kogoś uszczypliwą uwagą, ale czy tu mamy do czynienia z syndromem sztokholmskim? Przecież ci ludzie nie byli niczym innym, jak tylko armią okupacyjną, która miała stać na straży bratniego, wieczystego "sojuszu" ze Związkiem Sowieckim. Że to nie była zabawa i kurtuazyjna wizyta, można było zobaczyć podczas powstania na Węgrzech w 1956 roku oraz podczas praskiej wiosny. Z resztą, podczas gomułkowskiego października część jednostek PGWAR była w gotowości bojowej, aby ruszyć na Warszawę, żeby utopić we krwi gomułkowską odwilż. Jakby przyszedł rozkaz, to bez mrugnięcia okiem Legnica zostałaby zrównana z ziemią, a ludność cywilna wywieziona lub wymordowana, a z drugiej strony lokalizacja dowództwa stanowi jeden z pierwszym celów dla głowic nuklearnych nieprzyjaciela. Dobrze, że ich w końcu pożegnaliśmy precz i naprawdę nie ma tu czego żałować.
#13(odp. na #11)
Łukasz Kiąca
(2021-05-03 17:53:41)
W latach 1988-1993, gdy wojska radzieckie, a później rosyjskie wyjeżdżały z Polski wielu oficerów i żołnierzy ze łzami żegnało polską ziemię z dwóch podstawowych powodów:
1. Gdy upadł ZSRR czuli się oszukani i zdruzgotani, że ustrój, w którym od pokoleń się wychowali i za który mieli się bić i umierać okazał się nietrwały i kłamliwy. Świat, który znali przestał istnieć.
2. Wiedzieli dobrze co czeka ich po powrocie do Rosji - kraju w stanie zapaści, ba, wręcz katastrofy gospodarczej, pełnego korupcji, pogłębiającej się nędzy, bezrobocia, gwałtownego (nawet 12-to krotnego) wzrostu cen artykułów konsumpcyjnych (choć główny reformator gospodarki rosyjskiej i twórca tzw. terapii szkokowej Jegor Timurowicz Gajdarosji oficjalnie deklarował, że uwolnienie cen spod centralnego planowania spowoduje najwyżej 2-3 krotny ich wzrost), budowania się struktur mafijnych, które opanowywały cały kraj itp. Nawet, gdy w Polsce zdarzały się wobec żołnierzy radzieckich akty wrogości czy przemocy, to tu mieli warunki luksusowe.
#14
Łukasz Kiąca
(2021-06-20 12:56:04)
Zapis wideo z przejazdu pociągiem retro TurKol "Cukiernik" na trasie Rawicz - Miejska Górka i z powrotem, który odbył się dnia 19.06.2021 r. https://www.youtube.… https://www.youtube.…
(odp. na #12) Poglądy poglądami, ale moim zdaniem pewna przesada, a już grubą przesadą jest pisanie takich słów jak "bez mrugnięcia okiem Legnica zostałaby zrównana z ziemią, a ludność cywilna wywieziona lub wymordowana". Kto wie, co będzie np. za następne 50 lat (jaka "geopolityka" będzie dominowała w Naszym kraju), i czy wówczas podobne głosy nie będą padały np. na temat armii amerykańskiej, stacjonującej obecnie na terytorium Polski. Przecież już dzisiaj są takie głosy (w tym ze strony niektórych polityków), że to armia okupacyjna. A co będzie jak tacy politycy będą Nami rządzić za 50 lat ? Łatwo nam krytykować pewne działania i postawy z perspektywy wielu lat, trudniej zrozumieć ówczesne realia i zawiłości "wielkiej polityki", na którą Polacy nigdy nie mieli większego wpływu. Można też dodać, że położenie geograficzne Polski, na styku "dwóch ścierających się ze sobą systemów militarnych zachodu i wschodu", także dzisiaj skutkuje tym, że ziemie położone nad Wisłą są NADAL pierwszym celem dla głowic nuklearnych, nie ważne czy rosyjskich czy amerykańskich. Po prostu obie strony, przy globalnym konflikcie i ryzyku przejścia wojsk przeciwnika przez ziemie polskie, bez wahania użyją broni atomowej aby powstrzymać te wojska. Niestety zapominamy o tym.
(odp. na #13) A ta analiza stanu gospodarki i społeczeństwa ówczesnego ZSRR na podstawie czego ? Wiem, że my Polacy mamy taką opinię o Rosjanach, że tam bieda i korupcja, cóż, wg. Niemców u nas też ciągle jeździ się furmankami.... Niestety w Polsce też byli tacy co ze łzami w oczach żegnali PRL i dla nich też kończył się pewien „bezpieczny” świat, który znali i w którym się wychowywali. I uwierz, nie byli to tylko partyjni dygnitarze i ich rodziny czy ludzie „ustawieni” w PRL-u. Była też bardzo liczna grupa zwyczajnych, przeciętnych osób, dalekich od wszelkiej polityki, która po początkowym „zachłyśnięciu się wolnością”, później płakała nad utratą pracy, galopującą inflacją, upadkiem zakładów pracy, PGR-ów, upadkiem właściwie wszystkiego co dotychczas znali. Czy Kolega pamięta ceny początku lat 90-tych ? Kiedy zwykły, kolorowy tygodnik kosztował 10 zł. a po kilku miesiącach 10 000 zł. ? Kidy wypłaty brało się w milionach złotych, które, po roku, niewiele znaczyły. To dlatego w 1995 r. nastąpiła denominacja złotego i „obcięcie” czterech zer. I były to osobiste dramaty milionów ludzi, o których dziś nie pamiętamy, lub nie chcemy pamiętać. Tak prosta rzecz jak alimenty (jako student brałem je, bo chciałem kontynuować naukę). Sądy nie nadążały z podwyżkami kwot alimentów (bo co pół roku o podwyżkę trzeba było pisać), a po kilku miesiącach to i tak można było z rozpaczy, co najwyżej kupić sobie piwo, bo na wódkę nie starczyło. A kiedy w końcu obcięli te zera i z 1 000 000 zł alimentów, zrobiło się 100 zł. człowiek łapał się na tym, że mógł za to kupić trzy książki, kilka zeszytów i długopis :), bo na wykupienie obiadów na stołówce akademickiej już nie starczało... Chaos tamtych lat był olbrzymi, tym niemniej jakoś człowiek żył, uczył się, pracował, jednak nie życzę nikomu powtórki zmian ustrojowych. Ot takie wtrącenie, odbiegające od tematu kolei, zapoczątkowane jednak przez wpisy Kolegów, ale i po części z nią związane, bo i dla kolei i ludzi tam pracujących lata 90-te nie były zbyt szczęśliwe.
#17(odp. na #16)
wasiukibic
(2021-07-23 11:01:44)
Zbrodniczy system sowiecki został nam narzucony siłą, ale co innego było znosić go z pokorą, bo nie było innego wyjścia, a co innego tęsknić za systemem, którego reprezentantem i zbrojnym ramieniem była armia czerwona. Sowieci nieraz i nie dwa udowodnili, że w przemysłowej likwidacji "wrogów ludu" są niezgorszymi specjalistami niż Adi i jego chłopcy. Niestety, historię piszą zwycięzcy i wciąż w części społeczeństwa pokutuje mit bohaterskiego sołdata wyzwalającego nas z rąk faszystów, a później broniącego w bratnim sojuszu z Ludowym Wojskiem Polskim granic PRLu. Zawiłości wielkiej polityki mają nas wpływ o tyle, że jesteśmy zbyt słabym krajem, aby w pojedynkę, czy nawet w grupie kształtować choćby i nasze europejskie podwórko. A każde z mocarstw, czy to będzie USA, Rosja, Chiny czy Niemcy z UE zawsze będą chciały załatwiać w Polsce swoje interesy i nie ma co tego negować. Sztuka jest w tym, aby przy okazji zachować jak najwięcej z naszej wolności, tożsamości, interesu narodowego, bezpieczeństwa i ogólnie pojętego rozwoju kraju i obywateli. Jeżeli komuś pasuje żyć pod jarzmem okupacyjnej armii, która legitymizuje system tłamszący wiele z tego, co wymieniłem, to przykro mi, ociera się to o masochizm i niezbędna tu jest albo edukacja, albo leczenie psychiatryczne, chyba że mówimy tu o osobach, które były wtedy w nomenklaturze i spijały śmietankę.
P.S. Wiele gałęzi polskiego przemysłu istniało tylko dlatego, że nienażarty, sowiecki kolos siorbał wszystko, co tylko produkowała nasza gospodarka - od skarpetek po komputery, a bilans tej wymiany handlowej był dla nas niekorzystny, o czym powstało już kilka naukowych opracowań. Pisałem już o tym, że z takiej fabryki "Carina" w Gubinie niemal codziennie jechał kilkudziesięciowagonowy skład z butami do Obwodu Kaliningradzkiego, a jak ciężko było wtedy (80. lata) z butami w polskich sklepach, to chyba doskonale pamiętasz. A takich "Carin" było w skali kraju setki, jak nie tysiące.
#18(odp. na #17)
Stanisław Stanisław
(2021-07-24 11:59:50)
Myślę, że hobbystyczna strona internetowa na temat kolei nie jest dobrą platformą do politycznych dyskusji. Wasiu Ty znowu o wielkiej polityce, a mój wpis, jak i wpis Kolegi Łukasz Kiąca był bardziej przyziemny, odnoszący się do prostych ludzi, Rosjan, Polaków, gdzie moim zdaniem nie ma tak jednoznacznych ocen jak czarne – białe, tylko są tysiące odcieni szarości. Myślę, że nikt zdroworozsądkowy nie tęskni do żadnych zbrodniczych, autorytarnych systemów, nie ważne czy byłych, istniejących czy tworzących się obecnych itp. Ja żyłem w PRL, i nie wycinam tego z mojego życiorysu. Dorastałem, uczyłem się i nikt mi niczego nie narzucał. Chciałem iść na pochód I majowy – to szedłem, chciałem iść na procesję Bożego Ciała, też szedłem. Jak nie chciałem, to po prostu nie uczestniczyłem w tych wydarzeniach. Nikt nie zabraniał mi samodzielnie myśleć, chodzić na religię, czy do kościoła, bo to był mój wolny wybór – do czasu jak ulokowano lekcje religii w szkole – wówczas wybrałem etykę.
Nikt nie zabraniał mi uczyć się o Jagielle, Sobieskim, Kościuszce, o Piłsudskim, Wrześniu 1939, Narviku, Bitwie o Anglię, Studziankach, o AK, Monte Cassino, Powstaniu Warszawskim czy zdobyciu Berlina. Byłem zawsze dumny z bycia Polakiem i z dokonań Polaków, w różnych dziedzinach życia, na przestrzeni wieków i w XX w (w tym w PRL-u). Człowiek samodzielnie myślący i czytający książki pisane przez mądrych ludzi, zawsze wyciągał słuszne wnioski nie ważne jaka narracja i propaganda panowała w TV, w gazetach czy w radio. Uważam, że Polacy, nigdy nie byli zniewoleni tak, aby zatracić swoją tożsamość narodową, „wolność ducha” i poczucie dumy z tego, że „jestem Polakiem”. Dla mnie, tak jak pisałem, są tysiące odcienie szarości, a nie jednoznaczne definiowane czegoś jako czarne (złe) – białe (dobre). Nie staram się też „wybielać” czy „wynaturzać” trudnych momentów, w których działania „Władz” lub zwykłych Polaków, do dziś są wstydliwą kartą historii naszego kraju, a przykładów można by wymieniać setki. Nie przekładam tego jednak na zwyczajnych, prostych ludzi, w tym szeregowych żołnierzy radzieckich, którzy stacjonowali na terenie Polski, a o których m.in. wspominał we wpisie Kolega Łukasz Kiąca (pisząc co czuli opuszczając nasz Kraj, a czego był świadkiem), a co Ty skomentowałeś „Precz z Sowiecką armią okupacyjną”... Przecież Kolega Łukasz nie gloryfikował Armii Czerwonej, tylko pisał o zwykłych ludziach, często dalekich od wszelkiej polityki, których wśród Rosjan nie brakowało i nie brakuje (tak jak we wszystkich nacjach świata). Cóż winny był prosty żołnierz np. z nad Urala powołany do wojska (ja pamiętam zasadniczą służbę wojskową, odbyłem ją w pilskiej podchorążówce w latach 90-tych i wiem jak to jest w wojsku), którego wsadzono do wagonu i wysłano do Polski.
Z żołnierzami radzieckimi miałem bezpośredni kontakt w NRD, gdzie, będąc na praktykach zawodowych zbierałem jabłka w olbrzymim sadzie. Żołnierze ci stacjonowali obok, i co ciekawe, także zbierali jabłka dorabiając do żołdu. Po początkowych „podchodach” i dość „zimnych kontaktach”, z biegiem dni, coraz bardziej „przybliżali się do nas”, tak zwyczajnie, po ludzku. Interesowali się naszymi dziewczynami z klasy, flirtowali z nimi. Rozmawialiśmy o sporcie, muzyce, filmach (tych „zgniłych” z Zachodu, o których więcej wiedzieli od nas), takie rozmowy o wszystkim i o niczym, o d... Maryni i księżycu... Zapamiętałem też, że „nurkowali” pomiędzy drzewa, jak pojawiał się na drodze wojskowy gazik z ich przełożonymi. Padając na ziemię chowali się w trawie. Przyczyna była prosta, nie można było im kontaktować się z cywilami pracującymi w sadzie. Spotykaliśmy ich każdego dnia, trochę pohandlowaliśmy - kupowaliśmy m.in. „samogonkę”, ktoś kupił czapkę z czerwoną gwiazdą, inny jakieś odznaki, jeden z kolegów pas wojskowy... na koniec wymieniliśmy na pamiątkę jakieś pierdoły itp. Do dziś mam odznakę z Leninem (pamiątkową XXV Zjazdu KPZR), którą wziąłem na pamiątkę od jednego z żołnierzy, niestety nie pamiętam jego imienia, pamiętam tylko, że jak poprosiłem go o nią, powiedział „Stasziek, na ch... ci on (w sensie Lenin)”, ale dał mi ją, bo nikt już nie chciał jej kupić (przyniósł ją na handel, wiedział, że na bazarach w Polsce są chętni na takie „pamiątki”, była jesień 1989 r. i w Polsce było już po wyborach czerwcowych. Z tego co pamiętam, niektóre koleżanki wymieniły adresy z „sołdatami”... To byli zwykli, młodzi chłopcy. Nie w głowie było im rozmawiać o Breżniewie, o polityce czy Kraju Rad. Wspomniana odznaka z Leninem, nie ma dla mnie żadnego politycznego wydźwięku, jest zwykłą pamiątka po czasach minionych, po praktyce w sadzie, w nieistniejącym już NRD i po zwykłym żołnierzu Armii Czerwonej, o którym nie wiem nic, co się z nim stało (pamiętam, że wraz z kolegami, wspominał coś o Afganistanie, nie pomnę jednak teraz, czy część z nich przybyła do NRD z Afganistanu, czy mieli tam być dopiero wysłani).
Ale na bok wspomnienia. wracając do początku mojego wpisu, tak jak pisałem, uważam, że strona o historii kolei, dworcach, infrastrukturze kolejowej i liniach kolejowych nie jest dobrym miejscem do „wynurzeń” natury politycznej, choć rozumiem też, że niekiedy nie można uciec przed „polityką”, dobrze jednak by było, aby dotyczyła ona spraw sensu stricte kolejowych.
#19(odp. na #18)
wasiukibic
(2021-07-24 23:27:48)
Nie ja zacząłem temat, ale w obliczu postawionych publicznie tez przedstawiłem swoje kontrargumenty. Przykro mi, jeżeli poczułeś się urażony, ale pewne tematy są dla mnie drażliwe. Nie znamy się bliżej, nie wiemy co wpłynęło na ukształtowanie poglądów interlokutora. Jak widzisz, staram się jednak nie cenzurować wypowiedzi ludzi z odmiennymi poglądami, jeżeli mają one sens i są przedstawione na pewnym poziomie, nawet jeżeli nie dotyczą stricte tematyki strony. Ja szanuję twoje zdanie - Ty uszanuj moje. Jeżeli chciałbyś kontynuować temat - zapraszam na priv.
#20(odp. na #16)
Łukasz Kiąca
(2021-07-25 00:17:51)
1. Analiza stanu gospodarki i społeczeństwa ZSRR na przełomie lat 80-tych i 90-tych oparta na źródłach opisowych (artykuły w internecie, nieistniejący już blog ekonomiczny, filmy dokumentalne na YT, w tym Polskiej Kronice Filmowej) oraz relacjach ludzi, którzy naocznie to wszystko widzieli. Kiedyś zasłyszałem na plaży historię opowiadaną przez jedną kobietę, która opowiadała, jak w 1990 r. pobierała zasiłek i postanowiła wyjechać do ZSRR (do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej). Nie pamiętam czy na wakacje, czy sobie dorobić. Mówiła, że zebrała wszystkie zasiłki rodzinne, mieszkaniowe, kuroniówkę itp. i pojechała. W Polsce były to bardzo skromne pieniądze natomiast, gdy zapoznała się z cenami na terenie radzieckiej Ukrainy to okazało się, że pozwalały na całkiem dostatnie życie. Okazało się, że pensje na Ukrainie były tak niskie, że ludzie tam naprawdę biednie żyli, a ona na samych zasiłkach czuła się przy nich jak można pani. Zresztą zarówno kraj jak i sam naród (narody) był bardzo zacofany i zaniedbany, przynajmniej na prowincji. W niewielkiej miejscowości, gdzie przebywała podstawę komunikacji stanowiły zdezelowane autobusy tamtejszego odpowiednika PKS tzw. ogórki, a same domy to były drewniane chaty, zapyziałe, bez bieżącej wody i gazu.
2. Tak, pamiętam czasy inflacji z lat 1989-1994 i denominacje. Ciężkie czasy, gdy pensje i emerytury nie nadążały za cenami i non stop trzeba było je waloryzować. Moi rodzice starali się wówczas o mieszkanie spółdzielcze. Wg ówczesnych zasad potrzeba było 10% wkładu własnego. Co wpłacili na konto spółdzielni to inflacja zaraz zniwelowała i z np. 8% robiło się 3. Wkładu nikt nie waloryzował. Dopiero mobilizując wszystkie siły i pożyczając pieniądze udało się wpłacić całą kwotę i oczekiwać na odbiór kluczy. Gdyby nie pomoc dziadków, którzy mieli działkę i pole (0,5 Ha) i wspierali nas dostarczając warzyw, owoców, przetworów i mrożonek, to byśmy przymierali głodem. Na YT jest sporo fragmentów "Wiadomości" TVP i Polskich Kronik Filmowych, które traktują o problemach ekonomicznych zwykłych ludzi na przełomie PRL i III RP.
- upadki fabryk i PGR-ów
- ciągle zmieniające się przepisy uniemożliwiające prowadzenie działalności usługowej
- masowe zawieszanie działalności gospodarczej przez małe i mikro przedsiębiorstwa, co jeszcze pogłębiało bezrobocie (cytując PKF był to "paradoks, iż nie ma pracy w kraju o takim deficycie usług")
- spadki realnych zarobków
- wyrejestrowanie samochodów, bo ludzi nie było na nie stać
- deweloperzy, którzy mieli mieszkania na sprzedaż lub do dokończenia, ale nie mogli uzyskać kredytów w banku,
- wstrzymana sprzedaż nowych samochodów przez FSO, (mimo zaległych dostaw na przedpłatę) bo nie można sprzedawać poinflacyjnego samochodu po przedinflacyjnej cenie,
- niedopinające się budżety miast i województw,
- wstrzymywane inwestycje itp.
Ale były i dobre strony tamtego okresu. Ustawa o podatku VAT wprowadzona w 1991 zaczęła w praktyce obowiązywać dopiero w 1994 r. podobnie jak konieczność rozliczania się z PIT-u. Do tego czasu, kto był sprytny i zaradny ten potrafił się szybko dorobić jak np. znajomy mojego nauczyciela materiałoznawstwa z technikum, który dorobił się majątku importując tirami z Chin kije do mioteł i mopów (nawet nie całe komplety).
#21
113
(2021-07-25 10:42:14)
Widzę sporo dyskusji o polityce, ale tak w temacie zapytam; Panowie, czy w przyszłości linia z Kobylina do Legnicy zostanie reaktywowana oraz zelektryfikowana, czy raczej taki plan odpada?
#22(odp. na #21)
wasiukibic
(2021-07-25 12:14:39)
Linia na odcinku od Rawicza do Legnicy rozebrana, na części już zbudowano ścieżkę rowerową. Ani województwo dolnośląskie, ani rząd w ramach Kolei + nie ma tam w planach niczego. Wąsosz, Wińsko i Prochowice zostały teoretycznie na zawsze pozbawione kolei.
Na odcinku wielkopolskim ruch do cukrowni w Miejskiej Górce, dalej może jakieś drezyny. Podczas niedawnego remontu dla celów ruchu towarowego odcinka Rawicz - Miejska Górka, poruszono temat udrożnienia całego odcinka Rawicz - Kobylin, PLK i ministerstwo stwierdziły wprost, że kładą na to laskę. Oczywiście, "trwają pracę nad budżetem inwestycji na lata 2021-2027", "należy przeanalizować", "niewykluczamy", blablabla. Jedyna nadzieja w samorządach - gminnych, powiatowych i wojewódzkim - szczególnie gminy i powiaty leżące na trasie były zainteresowane tematem, więc niewielka szansa jest. Tylko, że genialne PLK podczas modernizacji stacji nie odbudowały krawędzi peronowej 1a dla Kobylinki i nawet, gdyby udało się uruchomić przewozy, to w Rawiczu będzie za ciasno.
Elektryfikacja to już wyższy poziom abstrakcji.
#23
113
(2021-07-25 16:58:02)
Wasiu. To, że ścieżka powstała na starotorzu nie znaczy, że linii nie da się odbudować. Ścieżkę zawsze można przerzucić na bok i może biec wzdłuż torów. To jest jedno z idealnych rozwiązań dotyczących takowych problemów. Ogółem elektryfikacja linii jest złym pomysłem z tego co piszesz. Czy nawet tak samo nie byłaby opłacalna nawet gdyby odcinek z Krotoszyna do Leszna został zelektryfikowany?
#24
Paweł Skup
(2021-11-04 18:52:02)
Znalazłem taką informację:
"Z dniem 1 maja [1932 r.] włączona została do sieci polskich kolei państwowych i przydzielona do poznańskiej dyrekcji kolei kolej prywatna Rawicz-Kobylin".
Niestety, nie mogę uzupełnić tabelki, ponieważ w zdarzeniach nie ma opcji "zmiana właściciela".
#25
Ciekawy
(2021-11-26 23:08:21)
Na Wikipedii jest zdjęcie SA134 Kolei Dolnośląskich w Pątnowie Legnickim z datą 2016. Skąd on się tam wziął? Nie mogę znaleźć żadnych informacji na ten temat, wszędzie czytam, że już wtedy nic tam nie jeździło.
#26(odp. na #25)
Andrzej Klauza
(2021-11-27 12:52:26)
https://youtu.be/Bh4…
Materiał prasowy Rawicz24 z przejazdu pociągu turystycznego Turkol "Cukierek", który odbył się dnia 29.04.br.
#28(odp. na #27)
Xiążę Piast II Chrobry
(2023-05-03 04:53:12)
Dobrze nakręcony film, bez zbędnych dłużyzn, wartka akcja, ciekawe ujęcia.
#29
Blażej Krawczyk
(2023-06-27 18:30:04)
Lokalny portal informuje o planach budowy ścieżki rowerowej na odcinku Rawicz - Wąsosz, a docelowo Rawicz - Lubin. https://elka.pl/cont…
#30(odp. na #29)
djSon
(2023-06-27 19:26:48)
Ciekawe, dlaczego od kilku dobrych lat obserwuje się taki przemiał, jeżeli chodzi o budowanie DDR na byłych nasypach. Moda?
#31(odp. na #30)
Paweł Skup
(2023-06-27 21:01:29)
Zastanawiałem się nad tym zjawiskiem wielokrotnie i doszedłem do wniosku, że to moda w szerszym kontekście.
Moda, no bo pomysł już jest gotowy, "wszyscy robio", "w sąsiedniej gminie jest, to nie będziemy gorsi", albo wręcz "nikt wokół nie ma, będziemy pierwsi".
Natomiast ten szerszy kontekst to jest wykazanie się, że się coś robi. DDR w śladzie LK idealnie się do tego nadaje, bo stwarza pozory dużej inwestycji. W efekcie na gotowej bazie, długiej, szerokiej i równej, bez męczących przewyższeń, otrzymujemy produkt "must have" dla każdego wójta/samorządu za niewielkie pieniądze w porównaniu do wykonania takiej drogi od zera. I naród już nie musi chlać pod geesem, może wsiąść na rower.
Zresztą jest kilka takich modowych trendów, choćby ławeczka ze znaną postacią z okolicy, do której można się dosiąść. Albo, co już nieco kontrowersyjnie zaskakujące, są papugowane wrocławskie krasnale.
Ponadto rower = ekologia. To też działa wizerunkowo na lokalnych polityków. Starotorze na ogół jest nieużytkiem, a ruiny stacji - śmietnikiem. A jak się posprząta, to mamy kolejny problem z głowy.
No i jest to inwestycja wizerunkowo bezpieczna, bo poza grupą zbzikowanych mikoli nikt nie jest przeciw.
Egocentryzm i krótkowzroczność władz widać wtedy, kiedy taka ścieżka urywa się bez sensu na granicy jurysdykcji.
To tylko garść przemyśleń z kapelusza. Przepraszam, że tak nieskładnych, ale poruszyliśmy temat-rzekę.
#32
Błażej Kopka
(2023-06-27 21:20:53)
A co? Lepiej żeby zarastało i przypominało dżunglę nie do przebicia? To lepiej działa na serce mikola? Jeśli zdrowy rozsądek mówi, że póki co szans na reaktywację nie ma to lepiej żeby gniło i zarastało? A może rozsprzedać działki w korytarzu? Nawet Myrda ostatnio przyznał, ze DDR w śladzie linii to de facto dobry sposób ich "konserwacji".
#33(odp. na #31)
djSon
(2023-06-27 22:21:30)
W sumie wszystko co wymieniłeś, to prawda. Aczkolwiek chodziło mi o ten charakterystyczny "boom", bo kiedyś aż tak nie przywiązywano do tego uwagi, a ludzie jak jeździli, tak jeżdżą rowerami. Chociaż odnoszę wrażenie, że jest to popularniejsze.
#34(odp. na #32)
Paweł Skup
(2023-06-27 22:43:21)
Oczywiście, że nie lepiej, ale chyba wiesz, że na serce mikola najlepiej podziała odbudowa szlaku, z drewnianymi, pachnącymi podkładami, po którym będzie kursował co godzina parowóz z trzema wagonami z pomostami, a muchomor będzie go żegnał na każdej stacyjce uniesieniem lizaka...
Oczywiście celem mojej wypowiedzi nie była ocena, a wskazanie sposobu myślenia gminnych decydentów, który w moim mniemaniu jest daleki od ideału, a trzaskanie sztamp w ramach akcji "zróbmy coś oryginalnego", po przejechaniu Polski wzdłuż, zwyczajnie mierzi. Wiem, że trzeba wybrać mniejsze zło i takie tam, ale przyznam, że jak te kilkanaście lat temu po raz pierwszy trafiłem na asfalt zamiast spodziewanych torów wąskich, to moje odczucia były bardzo skrajne. Z jednej strony zachwyt, że zadbano o takie drobiazgi jak wskaźniki, a na przystankach stanęły wiaty. Z drugiej smutek, że nie zobaczę tych torów już. A było to w okolicach Milicza. I już nie zobaczę. I raczej jestem przekonany, że jak ktoś kiedyś zechce odkopać tę konserwę, to wąskotorówki tam już nie zorganizuje. Następstwo czasów.
#35(odp. na #33)
Paweł Skup
(2023-06-28 06:28:57)
Nie określiliśmy ram czasowych. Dla mnie ten trend w Polsce zaczął się kilkanaście lat temu i nabiera tempa. Nie wiem, która DDR po starotorzu była pierwsza i kiedy powstała. Kiedyś też się jeździło, ale bez ideologii. Trzeba było dojechać do sklepu czy stacji (stąd czasem pod małymi stacjami kolejowymi czy przystankami było przypięte mrowie rowerów - dobrze to zobrazował St. Bareja w "Zmiennikach"). Rekreacyjnie też się jeździło, ale kiedyś na drogach rowerzysta nie czuł się bezpiecznie, a samochody mijały go ocierając się niemalże i trąbiąc, więc aby dotrzeć do rejonów przyjaznych rowerzyście, trzeba było pokonać ileś kilometrów po nie tak jak dziś, ale ruchliwych drogach. Dziś sporo ludzi korzysta z roweru do przemieszczania się. Nie zapomnę pewnej pani z okolic bodajże Chojny, która jeździła regularnie do Szczecina rowerem (70 km w jedną stronę), ale po DDR po niemieckiej stronie, wzdłuż Odry. Jak mówiła, po polskiej stronie by się nie odważyła.
#36
Błażej Kopka
(2023-06-28 16:58:50)
Idziemy w kierunku powielania trendów zachodnich, więc rozwój trakcji rowerowej nas nie minie i pewnie wkrótce przy stacjach kolejowych zaczną powstawać stacje rowerowe, tak jak w Niemczech. Nie widzę nic zdrożnego w zamianie nieużywanych torowisk, dla których nie ma najmniejszych szans na reaktywację w DDR.
#37
Szemhazay
(2024-09-10 06:26:43)
Przejazd pociągu turystycznego Cukierek odcinkiem Miejska Górka - Rawicz, z dnia 29.04.2023 r. Widok z końca pociągu https://youtu.be/YPh…
[Dodaj nowy komentarz]
Bardzo prosimy o zamieszczanie komentarzy merytorycznych i napisanych w sposób kulturalny. Dzięki temu czytanie ich będzie dla
wszystkich przyjemniejsze. Redakcja zastrzega sobie prawo odrzucania, usuwania, bądź niezmieniającą merytorycznego przekazu ingerencję w treść komentarzy
(moderację) bez podania przyczyny.
Linia kolejowa Kobylin – Legnica Północna (362/382)