Wiadukt k. Adamowa, "Specjal" z Wrocławia wypełniony fanatykami pary dojeżdża na paradę do Wolsztyna. Nieużywany tor po prawej prowadzi w stronę Kolska - Nowej soli - Żagania.
Jeżeli masz jakieś materiały, które powinny Twoim zdaniem znaleźć się na tej stronie - wyślij je do nas. Uzupełnij dane
|
Napisz email do redakcji |
Jak dodać nowe zdjęcia?
Komentarze: ⇵
[pokaż/ukryj starsze ⇅]
#1
Łukasz Kiąca
(2019-02-09 12:52:30)
Przejazd pociągu z parowozem w relacji Wolsztyn - Leszno dnia 24.01.2019 r. Widok z tyłu pociągu https://www.youtube.…
#2
Łukasz Kiąca
(2019-08-09 14:03:28)
Przejazd pociągu z parowozem w relacji Wolsztyn - Zbąszynek dnia 07.05.2019 r. Widok z tyłu pociągu https://www.youtube.…
Chyba się jeszcze nie zakończył bo z Wolsztyna do Włoszakowic nadal kursuje ZKA: https://koleje-wielk…
W tym są przywrócone 2 kursy parowozami ze Zbąszynka.
#5
Prochiron
(2020-04-18 14:43:28)
Czy dobrze pamiętam, że kilka(naście?) lat temu było rozpatrywane zamknięcie tej linii z uwagi na nierentowność? Coś kiedyś jakby zasłyszałem w okolicach 2010-2012 r., ale nie jestem pewien czy faktycznie była brana pod uwagę taka możliwość? Prawdę mówiąc nie do końca rozumiem, dlaczego Linia Leszno-Wolsztyn działa, a np. Leszno-Gostyń/Jarocin jest nieczynna, mimo że Gostyń a tym bardziej Jarocin to jednak większe miasta niż Wolsztyn i Zbąszyń. Czy chodzi o Boszkowo i połączenie ze Zbąszynka na zachód? Często tamtędy jeżdżę i też frekwencja często nie jest powalająca, dlatego mnie to zastanawia.
#6(odp. na #5)
Adolf Nowak de Piaskowski
(2020-05-28 07:14:45)
Nowy rozkład od 14.06.20 pokazuje że będzie kursował w praktyce 1 pociąg na odcinku Leszno - Wolsztyn, a większa część tej trasy będzie jako BUS
(bez sobót i niedziel). https://koleo.pl/roz…
Z kolei na odcinku Wolsztyn - Zbąszyń/Zbąszynek mają być 3 kursy trakcją parową, również tylko w tygodniu.
#7
Adolf Nowak de Piaskowski
(2020-06-29 13:17:00)
Jutro koniec remontu i na szlak wracają pociągi od 01.07.20 w tym 2 pary prowadzone parowozami w relacji Wolsztyn - Leszno - Wolsztyn.
Zlikwidowane zostają z tym terminem kursy pociągów parowozami na odcinku Wolsztyn - Zbąszynek a przywrócone szynobusami w bezpośredniej relacji Leszno - Zbąszynek.
#8(odp. na #5)
Adolf Nowak de Piaskowski
(2020-09-12 18:11:02)
Gdy nie ma ruchu towarowego, utrzymanie samego ruchu osobowego jest nieopłacalne ze względu na koszty posterunków ruchu.
Można by prowadzić ruch na zasadzie "sztywnego" rozkładu + łączność tele (o ile linia nie jest zdekapitalizowana jeszcze) ale przepisy kolejowe to uniemożliwiają.
#9
wasiukibic
(2020-10-13 08:31:09)
"Ta linia powinna zostać zlikwidowana." Jak już zapodajesz takie śmiałe pomysły, to warto byłoby przytoczyć jakieś sensowne argumenty pro.
Rozmawiałeś z mieszkańcami/pasażerami pociągów z miejscowości leżących na drodze na ten temat, czy wypowiadasz się z perspektywy mieszkańca dużego miasta,
gdzie masz autobus/tramwaj pod nosem i wszędzie blisko?
#10(odp. na #9)
Adolf Nowak de Piaskowski
(2020-10-13 18:34:40)
Przecież nie jest żadną wielka tajemnicą jak i filozofią że transport kolejowy to kosztowna zarówno infrastruktura jak i pózniej nadzór ruchu.
Nawet w metropoliach gdzie jest duży ruch pasażerski same do tego przeznaczone linie musza być dotowane.
Ta linia miała sens gdy we Wolsztynie i może po drodze też, był duży ruch towarowy.
Nawet jak widać ze starych rozkładów, było do 10 par osobowych na dobę i nawet były to "piętrusy" jak widać: https://www.bazakole…
Czyli wszystko miało ręce i nogi.
Ale teraz, przecież we Wolsztynie nie ma już żadnego nadania/odbioru.
I tak jest na wielu takich bocznych liniach.
Inna sprawa że ZKA na odcinku Wolsztyn - Leszno ma czas przejazdu aż 3 H czyli jak rowerem...
Wkładanie pieniędzy w taki szlak to zwykła rozrzutność.
Sens ma wyłącznie odcinek Zbąszyń - Wolsztyn (23 km) ale nie w ruchu osobowym a awaryjnym towarowym gdyby zaszła większa awaria na linii nr 3 do Poznania.
Z tym można się chyba zgodzić?
Sam Wolsztyn ma tylko sens jako stacja końcowa linii PKM 3 z Poznania.
W praktyce, wszystkie posterunki ruchu miedzy Zbąszyniem a Grodziskiem mogłyby być zdjęte w celach oszczędnościowych.
Ruch na linii PKM 3 powinien być wg "sztywnego" rozkładu + radio (do Grodziska), bez tych kosztownych fanaberii typu kable.
#11(odp. na #10)
wasiukibic
(2020-10-13 20:13:47)
Ok, zatem otwieramy polemikę.
1. Ta linia ma sens, bo stanowi jedyną (np. dla Nowego Solca czy Błotnicy) lub najbardziej sensowną możliwość przewozu ludzi transportem zbiorowym do/z Leszna. Niedawno odbył się Kongres Transportu Publicznego, gdzie jeden z prelegentów stwierdził wprost - transport publiczny (zwłaszcza w dobie pandemii) najlepiej funkcjonuje tam, gdzie dociera kolej.
2. Ruch towarowy w dalszym ciągu funkcjonuje do/z Włoszakowic (nie wiem w jakim zakresie).
3. Są linie o charakterze towarowym, są i o pasażerskim => w SZPG, Kudowie-Zdrój, Bielawie, Trzebnicy, Grodkowie przybycie/nadanie towarów jest równe 0, a mimo to pociągi pasażerskie jeżdżą i wożą ludzi. Powiązanie zapotrzebowania i oferty w ruchu pasażerskim z ruchem towarowym to jakiś wyższy poziom abstrakcji.
4. W ostatnich kilkudziesięciu latach w ramach ograniczenia kosztów zredukowano niemal wszystkie kasy biletowe oraz posterunki ruchu w Krzycku Wielkim, Wroniawach i Tuchorzy. Być może udało by się zaoszczędzić nieco więcej na etatach, gdyby przebudować USRK z mechanicznych na przekaźniki - tylko wtedy żegnamy się z sygnalizacją kształtową - na linii kolejowej pełniącą też funkcję turystyczną. Bezmyślne zamykanie posterunków ruchu skutkuje tym, że w pewnym momencie dochodzi do stagnacji oferty, gdyż peelce brakuje wolnych slotów - patrz przykład lk 275 na odcinku Leszno Górne - Rokitki, lk 288, lk 293/301...
5. ZKA jest tylko na okres remontu - szaleństwem jest brać czas przejazdu wężykującego autobusu jako wyznacznik czasu przejazdu na tym odcinku w normalnej eksploatacji.
6. Oferta jest skromniejsza także z powodu braku w taborze - Wielkopolska wciąż boryka się z ich niedostatkiem, no i także skuli "poznaniocentryzmu", gdzie pozostałe węzły kolejowe w większych miastach powiatowych (Leszno, Gniezno, Piła) są traktowane po macoszemu. Część osób odeszło z pociągów, bo na miejsce pojemnych Bip i Bonanz zaczęto puszczać śmieszne szynobusiki, w których ludzie gnietli się jak sardynki. Sam byłem świadkiem, jak po takiej zamianie na opisywanej relacji ludzie kurwowali na kolejarzy, bo jakiś idiot dla oszczędności zmniejszył pojemność składu o połowę, tak że drzwi się nie mogły zamknąć, a bezradny konduktor prosił pasażerów, kto może jechać następnym pociągiem, bo inaczej nie ruszymy. Podobny cymbał puszczał szynobusik w czasie corocznej parady parowozów, na którą jechało do Wolsztyna mnóstwo ludzi i też część osób zostawała na peronie, a reszta jechała na glonojada. Kolej i UMWW same sobie winne.
7. Utrzymanie i budowa dróg też kosztuje, podobnie jak leczenie/grzebanie ofiar wypadków drogowych, mimo to jakoś nikt nie wpada na genialny pomysł, żeby je zamykać. Ba! W dalszym ciągu pijacy i mordercy za kółkiem dostają jakieś śmieszne wyroki lub wcale - To co, zwijamy asfalt?
#12
Prochiron
(2020-10-13 21:44:25)
#10 To co Pan pisze chyba niezbyt spodobałoby się tłumom uczniów dojeżdżających do Leszna i potokom plażowiczów w sezonie letnim. Na niektórych kursach pociągi bywają pustawe, jednak likwidowanie takiej linii wydaje mi się pomysłem z innej bajki. Przy obecnym poziomie wydatków państwa na różnorakie cele, często mało przydatne społecznie, akurat dotowanie przewozów kolejowych uważam za najmniejszy problem, zwłaszcza na linii tak żywej. Na odcinku Grodzisk - Wolsztyn zazwyczaj jest garstka podróżnych, więc tutaj też należałoby pociągów do końca trasy nie puszczać, bo tylko koszty z tego ;)
#13(odp. na #11)
Adolf Nowak de Piaskowski
(2020-10-14 00:33:26)
Trzeba było pilnować tego co zostało po PRL czyli produkcji i dbać o linie kolejowe wtedy nie byłoby problemu.
(zmoderowano - wasiu)
#14(odp. na #13)
wasiukibic
(2020-10-14 08:07:57)
Produkcja jest nadal, tylko że nauczyła się już funkcjonować bez transportu kolejowego, do czego przyczyniła się zarówno polityka jak i bierność zarówno kolejnych rządów RP jak i zarządów PKP i jej córek, o czym już wielokrotnie pisałem. Pal diabli, jeżeli jest to mała firma, która nie wymaga obsługi ciężkim transportem samochodowym na masową skalę. Gorzej, kiedy mamy do czynienia z takimi zakładami jak Xella w Powodowie czy też składnice drewna LP. Dlaczego do tego doszło? Kto w pewnym momencie nawalił - możemy tylko domniemywać, czy przedstawiciele spółek kolejowych (Cargo, PLK) i samorządów zrobiły wszystko, co w ich mocy, żeby utrzymać przewozy do/z wyżej wymienionych przedsiębiorstw, czy najzwyczajniej w świecie oddano temat walkowerem. Szczególnie intrygujące jest dla mnie rezygnacja z transportu kolejowego przez LP, gdzie po obu stronach barykady mamy przeca państwo, a korzyści płynące z przewożenia grubizny na wagonach miast dłużycą są przecież niezaprzeczalne.
Powtarzam jednak - powiązanie dobrej oferty w ruchu pasażerskim z wielkością zapotrzebowania na ruch towarowy, czy wręcz warunkowanie tym faktem istnienia linii kolejowej, nie jest najmądrzejsze, delikatnie mówiąc.
#15(odp. na #14)
Adolf Nowak de Piaskowski
(2020-10-14 16:37:17)
Podobno masz bliższe związki z koleją.
Dowiedz się jakie są koszty ruchowe (zmienne) linii, takiej właśnie bocznej na odcinku 50 km, do tego wpływy z bibletów i będzie odpowiedz co warto czy nie.
#16(odp. na #15)
wasiukibic
(2020-10-14 18:23:35)
Mam, tylko nie wiem, czy mi się chce zawracać gitarę o takie rzeczy.
Pytanie, czy tak bardzo Cię boli, że z państwowych pieniędzy utrzymywana jest ta i jej podobne linie kolejowe, w obliczu np. przepierdzielonych 70 baniek na wybory korespondencyjne, 2 mld na TVPropaganda, respiratory Szumiego, ośmiorniczki u Pana Sowy. Ciskasz się o kursy niewielkiego szynobusu, gdy nie tak dawno marszałek sejmu latał sobie prywatną taryfą do Rzeszowa. Naprawdę, jest wiele innych miejsc w kraju, gdzie można przyoszczędzić hajs nie wydając go na pierdoły, lub nie przytulając kasy do własnej kiermany. Redukcję sieci kolejowej już przerabialiśmy, do niczego dobrego to nie doprowadziło. Chcesz powtórki z rozrywki? Skleroza?
Spójrz na to z drugiej strony - dla wielu ludzi te pociągi to nie tylko okno na świat ale także być albo nie być - możliwość kształcenia się, pracy, skorzystania z usług, czy zwykłego wyjścia do ludzi. Pojeździj sobie po tych fyrtlach, pogadaj z ludźmi, ile dla nich znaczy połączenie z Lesznem. Widać nigdy nie doświadczyłeś czegoś takiego jak wykluczenie komunikacyjne i z czym to się je, co na własnej skórze odczuli mieszkańcy wielu miast i wsi. Dlaczego patrzysz na świat jak pachołek Sorosa, dla którego liczą się ino cyferki w exelu, a nie liczy się los innych ludzi?
#17
Prochiron
(2020-10-14 19:23:47)
#16 "70 baniek na wybory korespondencyjne, 2 mld na TVPropaganda, respiratory Szumiego, ośmiorniczki u Pana Sowy. Ciskasz się o kursy niewielkiego szynobusu, gdy nie tak dawno marszałek sejmu latał sobie prywatną taryfą do Rzeszowa." - dokładnie, w tym właśnie rzecz. Czym innym byłoby utrzymywanie na siłę kursów na linii Kozia Wólka - Wygwizdów (przepraszam za kolokwializm), po której nikt nie jeździ ani niczego nie przewozi, na koszt lokalnego samorządu, który w ten sposób tylko marnotrawiłby pieniądze, a zupełnie czym innym jest zapewnienie, częściowo na koszt publiczny, komunikacji zbiorowej, która jest w danym miejscu po prostu potrzebna. Z mojego, laickiego, punktu widzenia wygląda to tak, że większa miejscowość bez połączenia kolejowego to miejscowość w pewnym sensie odłączona od świata. W przypadku likwidacji połączenia Leszno - Wolsztyn cała masa uczniów i innych osób dojeżdżających do miasta powiatowego musiałaby po prostu przerzucić się na autobusy lub prywatne samochody, korkując w ten sposób miasto. Swoją drogą jest też pewna ironia losu w tym, że wiele małych wsi, jak Pierzchno czy inne Ruchocice dzięki szczęśliwemu położeniu mają połączenie kolejowe, a miasta w rodzaju Kargowej dostępu do kolei nie mają. No ale jeśli przyjmiemy czysto rynkowe spojrzenie, to o tego typu połączeniach rzeczywiście nie może być mowy. Usługi publiczne charakteryzują się jednak nieco innymi celami, wszak nie każdy korzysta z autostrad czy tramwajów, a pieniądze publiczne i tak na to idą.
#18(odp. na #15)
do re mi
(2020-10-14 19:57:20)
Polecam Ci do przeczytania książkę Karola Trammera "Ostre cięcie, Jak niszczono polską kolej". Tam oprócz przyczyn tego, co spotkało większość linii regionalnych, są wymienieni z nazwiska ludzie, którzy do tego doprowadzili. Tacy, jak ty - miłośnicy cyferek w excelu, dla których ważniejsze było "zaoszczędzenie" kosztem ludzi, byle tylko utrzymać się na stołku. Poza tym polecam włączyć samodzielne myślenie, Wyłączyć wiadomą TV, oprócz cyknięcia fotek popytanie ludzi w okolicy na tematy kolejowe i przyjęcie ich punktu widzenia do wiadomości.
PS. Jechałam całkiem niedawno z Wrocka do Świdnicy tym samym kursem, co ty w sierpniu (czwartek, okolice południa, KD "Wielka Sowa"). Od Wrocławia jechał zapełniony w ok. 80 %, w Świdnicy na ZKA do Dzierżoniowa przesiadło się ok. 75% z ludzi, którzy dojechali do Świdnicy - 90% zapełnienia początkowego + dosiadki po drodze. Skoro lubisz cyferki, to sobie policz opłacalność kursu. Aha, skład to tzw. RegioShark. Powodzenia).
#19
lol
(2020-10-14 21:40:43)
Faktycznie Wasiu ma rację co do tego S0r0sa ... Kolego Adolfie (hmm) - od kiedy to przewozy osobowe przynoszą zyski ? Bo chyba mnie coś minęło w ostatnich latach ...
#20
wasiukibic
(2020-10-15 10:17:25)
Adolf - weź pigułkę i zapraszam do dalszej, rzeczowej dyskusji.
#21(odp. na #18)
Łukasz Kiąca
(2020-10-15 16:41:42)
Czytam tę książkę - bardzo fajna zarówno dla miłośników kolejnictwa, jak i zainteresowanych polską polityką i historią. Autor prostym językiem mówi wprost o patologiach, gospodarce bezładu ("polnische wirschaft") i zabetonowanych układach w branży. Jeśli ktokolwiek chce coś zdziałać pozytywnego to staje się wrogiem estabilishmentu (np. Tomasz Moraczewski, były prezes Przewozów Regionalnych, ojciec pomysłu InterRegio czy Piotr Rachwalski - były prezes KD, który musiał odejść bo nie był z tej opcji politycznej, która zdobyła władzę). Wiem coś na ten temat - sam pracowałem we Wrocławiu w jednej z firm kolejowych państwowych, jako specjalista w biurze zarządu i też musiałem odejść, bo zdawałem niewygodne pytania dt. polityki spółki. Dano mi dwa rozwiązania - albo odejdę sam za porozumieniem stron albo będę mieć duże problemy. Moje intencje były szczere - pokochałem tę pracę, zżyłem się z zakładem, chciałem rozumieć jak wszystko działa, by pracować skuteczniej i stałem się nieostrożny. Zapomniałem, że w tym kraju (w sumie nie tylko w tym) ludzie sami nie są święci, a każdy każdego podejrzewa o nieczyste intencje i nie ma tu miejsca dla "naiwnych ideowców". Cytując Jacka Kaczmarskiego "Łotr łotra toczy kropidłem świętoszka". Teraz jestem tokarzem w fabryce, skupiam się na konkretnej robocie i jestem szczęśliwy z dala od bagna zwanego polityką. A kolej? Kolej to hobby i niech hobby pozostanie.
#22(odp. na #19)
Łukasz Kiąca
(2020-10-15 17:00:00)
Pociągi InterREGIO, kursuje w latach 2009-2015 początkowo były bardzo dochodowe, dopóki nie rozpoczęła się wojna o nie, między Przewozami Regionalnymi, a grupą PKP, wspierane przez wiceministra infrastruktury Juliusza Engelhardta.
Poza tym pociągi KD po kilku latach funkcjonowania zaczęły bodajże w 2016 czy 2017 r. Przynosić rosnące zyski przy niezmienionym poziomie dofinansowania.
Innymi słowy przewozy pasażerskie mogą być dochodowe, jeśli oferta jest atrakcyjna i kontroluje się koszty.
#23
Łukasz Kiąca
(2020-10-15 19:16:10)
Powiązanie oferty przewozów pasażerskich z towarowymi miało sens w czasach istnienia finansowania skrośnego tj. pokrywania deficytów jednego obszaru działalności operacyjnej z przychodów z innego. Taki system funkcjonował do 2001 r. na PKP oraz funkcjonuje do dziś np. Na Kolejach ukraińskich. Obecnie przewozy pasażerskie są zamawiane i finansowane przez samorządy, więc niezależnie od przewozu towarów. Tylko niewielki odsetek uruchamianych pociągów pasażerskich to przewozy komercyjne.
Doświadczenia krajów takich jak Niemcy, Czechy czy Szwajcaria pokazują, że oferta przewozowa jest wtedy atrakcyjna, gdy siatka połączeń jest gęsta, częstotliwość kursowania pociągów wysoka, a czas przejazdu krótki. W Polsce takimi wzorcowymi przykładami są linie Poznań Gł. - Wągrowiec oraz Trzebnica - Wrocław Gł. Dwukrotne zwiększenie ilości pociągów spowodowało 3,5 krotny wzrost liczby pasażerów. Więcej pociągów (każdego rodzaju) to niższy koszt uruchamiania jednego połączenia, gdyż koszty stałe, jakie ponosi zarządca bez względu na ilość pociągów jakie kursują na danej linii, rozkładają się na większą ilość składów. W 2013 roku komisja europejska zakwestionowała praktyki PLK polegające na tym, iż poza kosztami wynikającymi ze zwiększonego zużycia infrastruktury oraz marży dolicza ona koszty stałe do każdego jednego pociągu uruchamianego na danej linii, zawyżając znacząco stawki za dostęp do infrastruktury, zniechęcając przewoźników do uruchamiania większej liczby połączeń. W przeszłości prowadziło to do redukcji ilości par pociągów na danych liniach, a w konsekwencji zwiększanie kosztów uruchomienia jednego pociągu. Tak tworzyło się błędne koło. Ograniczeniami w uruchamianiu większej liczby pociągów jest przepustowność linii. Na jednotorowych zależy oda od ilości mijanek i czynnych posterunków ruchu. PKP kasowało je ze względów oszczędnościowych nie patrząc na tracone w perspektywie czasu korzyści. Jeśli pociągów jeździ mało i rzadko to pasażer nie będzie czekał na pociąg tylko wsiądzie samochód. Podobnie z przewozami towarowymi. Przykład - GS w miejscowości X kupował 50 ton węgla na miesiąc (ok 2 węglarki). Miał swoją bocznicę odchodzącą od najbliższej stacji położonej 5 km dalej. Kupował go w kopalni położonej 300 km dalej. PKP ponosiło określone koszty utrzymania tej bocznicy. Chcąc je ciąć postanowiło ją zlikwidować. Aby to zrobić zmieniło zasady korzystania z niej na tzw. komercyjne czyli przerzuciło koszty utrzymania na GS po to by zniechęcić go do zamawiania towarów koleją. Użytkownik bocznicy otrzymał, poza zwykłym rachunkiem na kilkaset złotych za podstawienie wagonów, informację, że jeśli chce dalej korzystać z bocznicy to będzie musiał płacić 10 tys. zł miesięcznie za utrzymanie toru. GS stwierdza, że mu to się nie opłaca i przestaje zamawiać węgiel pociągami. PKP kasuje bocznicę, myśląc, że teraz GS te dwie węglarki miesięcznie będzie zamawiany do najbliższej stacji i brakujące 5 km przewiezie samochodem. GS natomiast kalkuluje taki scenariusz i stwierdza, że przeładunek na ten kawałek jest kosztowny, czasochłonny i upierdliwy i zwyczajnie mu to się nie opłacna. Kupuje lub wynajmuje ciężarówki, które mu ten węgiel przewiozą bezpośrednio z kopalni. Kolej straciła klienta i dochody z przewozów na linii prowadzącej do stacji.
Takie są zasady psychologii konsumenckiej w zakresie wyboru usług transportowych. W latach 60 tych w Wielkiej Brytanii za czasów rządów ministra Richarda Beechinga popełniono ten błąd, iż uważano, że uda się utrzymać 95% dotychczasowego ruchu pasażerów i towarów kasując linie dojazdowe. W latach 1964-1974 zlikwidowano 45,5 % wszystkich linii kolejowych w Zjednoczonym Królestwie tracąc bardzo duży odsetek mlientów.
#24
Prochiron
(2020-10-15 21:50:42)
#23"Jeśli pociągów jeździ mało i rzadko to pasażer nie będzie czekał na pociąg tylko wsiądzie samochód." Niedawno pomyślałem dokładnie o tym samym. Mieszkając, przykładowo, w takim Janowcu Wlkp. i nie mając połączenia kolejowego z Gnieznem, chcąc dostać się do Poznania trzeba na stację dojechać samochodem 20-kilka kilometrów. A jak już się w ten samochód wsiądzie, to pojedzie się raczej już nie do Gniezna, tylko prosto do celu. I tutaj powstaje rzeczywiście błędne koło. Pytanie tylko jak zapatruje się Pan na argument o realnym braku zapotrzebowania na daną linię? Z jednej strony podaż wynika z popytu, ale przecież mechanizm ten działa również w odwrotną stronę, o czym zresztą Pan wyżej wspomina. Czy powrót sieci kolejowej może przyczynić się do przejścia transportu osobowego z samochodów do pociągów? Bo wydaje się, że tylko w takim scenariuszu, czyli zmianie nawyków konsumenckich, tworzenie gęstej sieci lokalnej może być na dłuższą metę opłacalne, jakkolwiek tę opłacalność rozumieć. Zresztą jestem ciekaw, jak wyglądałyby wyniki operacyjne na takiej linii Leszno-Jarocin, gdyby dokonano optymalizacji przewozów we wszelkich aspektach, które Pan porusza. Mogłoby się nagle okazać, że taka "nierentowna" linia zaczyna przynosić konkretne zyski i ludzie chcą tymi pociągami jeździć, skoro odjazdy są np. co godzinę.
#25(odp. na #20)
Adolf Nowak de Piaskowski
(2020-10-25 02:17:14)
Pisałem w temacie Wrocławia Głównego 06.08 następująco:"PR 14:04 do Kędzierzyna - znowu null."
Tymczasem wczoraj, w sobotę 24.10 jednak teraz o godz. 14:40 do KK (relacja wydłużona do Raciborza realizowana jak uprzednio PR Opolskie) a mimo soboty zapełnienie do Opola duże, do Brzegu nawet > 60%.
I znowu, mimo soboty, "wpadło na skład" w ostatniej chwili sporo "pacjentów".
Tymczasem w Poznaniu pociągi KW wyjazdowe po południu jadą puste nawet w tygodniu na Nowy Tomyśl/Zbąszynek..
Tak samo jest z relacjami IC do Zbąszynka/ZG/GW/FF (4! kierunki) a także na Wrocław.
Jest więc duże zróżnicowanie lokalne metropolii, ale na pociechę dodam że i 30 lat temu byłem zaskoczony ruchem i specyficzną atmosferą na Głównym (WG - do czasu remontu który wszystko zmienił niestety) w porównaniu do Poznania.
I znowu wracając do Wrocka, zauważyłem większy ruch na IC na kierunku Opole.
#26(odp. na #20)
Adolf Nowak de Piaskowski
(2022-02-15 22:58:33)
Na odcinku Zbąszynek - Wolsztyn linia jest martwa.
Nie licząc mnie, kurs 17:06 ze Zbąszynka, dopiero na Przedmieściu wsiadło 3 pacjentów z których do Wolsztyna dojechał 1+ja czyli słownie dwóch.
Kierownik był szczęśliwy że mógł wystawić komuś bilet.
Dopiero we Wolsztynie wsiadło 10 osób dalej, na Leszno.
#27(odp. na #26)
Prochiron
(2022-02-26 12:57:56)
Nie wiem jaki jest sens takich roztrząsań. Kursy Poznań - Wolsztyn też bardzo często dowożą do stacji docelowej po paru pasażerów, podobnie jest w Kępnie, Zbąszynku, Kole. Czyli najlepiej zwinąć te połączenia i kończyć wszystkie w Grodzisku, Koninie itp. Ja na przykład czasem korzystam z odcinka Zbąszyń - Wolsztyn i nie chciałbym, żeby ktoś wpadł na pomysł jego wyłączenia z ruchu.
#28(odp. na #27)
Adolf Nowak de Piaskowski
(2022-02-28 13:33:31)
Na odcinku Zbąszyń/Zbąszynek - Wolsztyn mogą dać ZKA gdyż droga jest relatywnie prosta obok linii kolejowej.
No chyba że wrócą uczniowie.
Gorzej na przykład że w Bielęcinie, obok stacji jest firma, która ma dużo dużych ciężarówek: https://goo.gl/maps/…
W Tuchorzy z kolei jest duża firma grzybiarska "Jantex", a są jeszcze inne tej wielkości.
Dopuszczenie do ruchu, zwłaszcza na naszych drogach, takich "pociągów drogowych" to był poważny błąd.
Wg raportu UTK zsumowana średnia wymiana dobowa na odc. Wolsztyn-Zbąszyń Przedmieście wynosi 60 osób (przyjąłem środkowe wartości z podanych tam zakresów). Oznacza to, że mniej więcej tyle osób dziennie korzysta z tego odcinka linii. Uruchamianie ZKA wówczas, gdy tory są przejezdne, jedynie z powodu subiektywnie niskiej frekwencji jest bezsensowne. Należy spróbować wpierw spróbować różnych wariantów rozkładu. Jeśli to nie pomoże, to przecież we flocie KW jest tabor o dostosowanej pojemności (ok. 30 osób) - żelazka, ew. podwójne - SA105 i SA108 - i wydaje mi się, że to one głównie tutaj jeżdżą.
#30
Błażej Kopka
(2022-03-01 19:43:39)
Utrzymywanie linii dla 3 par pociągów po 20 osób na kurs (średnio). No pewnie - kto bogatemu zabroni..
#31(odp. na #29)
Adolf Nowak de Piaskowski
(2022-03-01 19:46:33)
ZKA jest 10x tańsza niż nawet szynobus.
A teraz wystarczy tam nawet mały busik.
#32
wasiukibic
(2022-03-01 22:15:04)
Przy tak beznadziejnej ofercie - 3 pary na dobę - to i tak nieźle. Do Gostynia, w ostatnim okresie eksploatacji jeździło po kilka osób.
#33
Błażej Kopka
(2022-03-01 22:38:16)
I dlatego linia pasażersko umarła - to naturalne. Pytanie co było pierwsze? Jajko, czy kura - brak dobrej ofert, czy pasażerów?
#34(odp. na #33)
Adolf Nowak de Piaskowski
(2022-03-03 00:55:47)
Będzie lepsza pogoda w marcu to pojeżdżę trochę bo mam wolny miesiąc. :-)
Sprawdze frekwencje na różnych szlakach.
#35
Błażej Kopka
(2022-03-03 08:40:38)
To Ty majątek na bilety stracisz ;)
#36(odp. na #33)
wasiukibic
(2022-03-03 15:06:30)
W pewnym momencie kolejarze/UMWW nie za bardzo ogarnęli, czemu ma służyć komunikacja na odcinku Zbąszyń - Wolsztyn; czy jako dowóz do pracy i/lub szkół do Wolsztyna, czy do Zbąszynia, czy na skomunikowanie na przesiadki do Poznania i po drodze obcięto liczbę par z 5-6 do 3, z ofertą w zasadzie nie trafiająca w żaden z wymienionych przeze mnie celów. Jak dojedziesz do Wolsztyna do szkoły na 7, to powrót jest dopiero po 16; jeszcze na początku XXI wieku były połączenia mniej więcej o 13.30 i 15.30. Do Zbąszynia czy Zbąszynka do roboty masz dojazd na 7, ale w drugą stronę pociąg jest zaraz po 13 lub po 17, a więc wrócić z Ikei czy KW w Zbąszynku nie da rady. I tak te pociągi jeżdżą sobie od kilku lat ni w p(...) ni w kakao, więc i frekwencja w nich poleciała na pysk - jak pojedzie 20 kilka osób to jest dobrze. Czasem są jakieś wycieczki miłośników kolei do Wolsztyna, bo przynajmniej skomunikowania w Zbąszynku jakieś są.
#37(odp. na #36)
Adolf Nowak de Piaskowski
(2022-03-03 15:59:42)
Dlatego na niektórych odcinkach lepsza jest ZKA bo bardziej elastyczna i tańsza.
Można puścić nawet bus ale częściej przy sumarycznie niższych kosztach.
Kierowca może sprawdzać i sprzedawać bilety, by oszczędzać na drużynie, a to porządny koszt.
#38(odp. na #37)
wasiukibic
(2022-03-03 17:49:20)
Można też dostosować rozkład jazdy do potrzeb lokalsów, tylko wpierw trzeba te potrzeby określić, ustalić potoki podróżnych; skąd/dokąd, na którą godzinę, jak pojemny tabor, etc. Historia zna niejeden przypadek wygaszania frekwencji i marginalizowania transportu kolejowego.
[Dodaj nowy komentarz]
Sekcja komentarzy służy wymianie informacji, poglądów, oraz innych informacji pomiędzy użytkownikami Bazy. Prezentowane tutaj treści nie mogą być odbierane
jako oficjalne stanowsko administratorów strony w jakiejkolwiek kwestii.
Bardzo prosimy o zamieszczanie komentarzy merytorycznych i napisanych w sposób kulturalny. Dzięki temu czytanie ich będzie dla
wszystkich przyjemniejsze. Redakcja zastrzega sobie prawo odrzucania, usuwania, bądź niezmieniającą merytorycznego przekazu ingerencję w treść komentarzy
(moderację) bez podania przyczyny.